czwartek, 21 lipca 2016

Historia Kusakiego.

Białowłosy siedział na jednym z foteli w salonie swego dormitorium. Było wczesne południe, piękny dzień, lecz co z tego? Prawda jest taka, że jedynie misję są tutaj jakimś zajęciem.
Shiro narzekał w duchu na system rozrywkowy dla członków GC (Gwiazdozbiór Cieni), gdy obecnością zaszczycił go nikt inny jak Kusaki. Przyglądał się opiekunowi tak długo jak nie usiadł w fotelu na przeciwko.
- Mogę w czymś pomóc?- spytał ozięble.
- Chwilowo nic od ciebie nie potrzebuję.
Shiro obdarzył go, na swój leniwy sposób, zdębiałym spojrzeniem. 'Więc po co tu przylazł...? Jego pokój jest gdzie indziej'.
- Nie ma żadnych zadań dla naszej grupy?- spytał po chwili, mając już dosyć bezczynności.
- Jak wiesz, jest was tu zaledwie kilkoro, inni zgłosili się po zadania- odpowiedział Kusaki.
- Czyli kolejny dzień z serii siedzenia na dupie...- westchnął- A propos... Co oznacza ten tatuaż?- Shiro zawsze zauważał tatuaż smoka owijającego jego przedramię, ale nigdy nie zapytał o jego znaczenie.  Zaskoczony Kusaki spojrzał najpierw na Shiro, potem przerzucił wzrok na omawiane przedramię, po czym się krótko zaśmiał.
- To symbol mojego rodu- odparł masując tył głowy- Postanowiłem go sobie wytatuować. Dziary są ostatnio modne.
- Czy ja wiem...- przyglądał się przez chwilę- Ja bym raczej czegoś takiego nie zrobił.
- Kwestia gustu.
Chwila ciszy. Shiro czuł się w niej dosyć niekomfortowo, lecz nie miał więcej pytań. Kusaki z kolei nie wyglądał na takiego, któremu ten bezgłos sprawiał by jakiś problem.
- Jak poznałeś Seitaro?- spytał po chwili- Przyszedł do ciebie i zaproponował sparowanie pieczy nad przyszłą grupą Alpha?- zironizował.
- Dokładnie tak.
Shiro zaskoczyła ta bezpośredniość. 'Poważnie?'.
- Odpowiadając na twoje pytanie; naprawdę tak było- dodał po chwili Kusaki.
- EEE?!- niemal zerwał się na równe nogi- Czytasz mi w myślach?!- Kusaki się roześmiał.
- Nie potrzebuję takiego daru, kiedy widzę wyraz twojej twarzy- Shiro nieco się zaperzył- Spotkałem go już wcześniej, przed paroma latami- zaczął swą opowieść Kusaki, zapatrzony za okno oddał się retrospekcjom.
Shiro słuchał w ciszy, a Kusaki kontynuował.
- Pewnego dnia mieszkańcy mojej wioski zaczęli się coraz częściej uskarżać na pewnego obcego, który od kilku dni rozbijał obóz w lesie. Przeganiał zwierzęta, na które polowaliśmy by mieć co jeść. Którejś nocy wysłano kilku zbrojnych, by zażegnali problem złośliwego wędrowca; nie wrócili. Wczesnym południem następnego dnia wraz z kilkoma ludźmi znaleźliśmy ich ciała w miejscu, gdzie stacjonował nasz intruz. Nas również chciał zabić, lecz zdołałem przeżyć. Seitaro był, i nadal jest bardzo silny, przerażający. Nie mieliśmy z nim żadnych szans. Jak zatem przeżyłem? Byłem jedynym obdarzonym w wiosce, choć utrzymywałem to w sekrecie. Rzeź na moich ludziach zmusiła mnie do ukazania mocy- spojrzał na Shiro- Seitaro nie zabija innych obdarzonych, nie jeśli ci nie staną mu na drodze. Oszczędził mnie i zniknął.
- Jak zatem trafiłeś tutaj?
- Po kilku latach odnalazł mnie w zupełnie innych okolicach świata. Mieszkańcy wioski dowiedzieli się o mojej mocy i wygnali, a Seitaro zaproponował mi nowy dom.
- Zostałeś Cieniem- spuentował Shiro.
- I tak i nie- pokręcił głową- Teoretycznie każdy z nas jest Cieniem, jednak przeznaczenie Cieni dotyczy was. My opiekunowie, skupiamy się tylko na waszych umiejętnościach, by wynieść je na wyższy poziom. Jesteśmy raczej waszym Cieniem- zaśmiał się krótko.
Shiro myślał chwilę nad jego słowami.
- Mylisz się. Jesteście częścią struktury tej organizacji, jesteście jednymi z nas- sprostował- Tak jak my należycie do Cienie i nimi jesteście.
Kusaki patrzył na niego zdumiony, po czym na jego twarz wkradł się mały uśmieszek.
- To miłe, może coś w tym jest. Jednak nie jestem tu z powodu zrealizowania jakiegoś celu, jak większość z was. Seitaro był powodem, przez który ludzie odkryli moje zdolności i mnie wygnali, gdy to się stało on był tym, który mnie przygarnął. Doceniam to. Na pamięć o porzuconej rodzinie, wytatuowałem sobie symbol naszego nazwiska, dla pamięci.
- Rozumiem- powiedział cicho Shiro.
Kusaki wstał z fotela.
- Wpadłem tylko spytać co tam, miło się gadało, ale mam parę spraw do załatwienia- skierował się ku wyjściu, przy którym się zatrzymał- Muszę przygotować salę treningową na minusowym poziomie, chcesz mi pomóc?
- Mam do wyboru to, albo leżenie tak przez cały dzień...- westchnął znużony- Więc raczej ruszę tyłek i coś zrobię, bo oszaleję- Kusaki uśmiechnął się z lekka, po czym obaj opuścili salon, kierując się na poziom -1.
'Ciekawe jaki dar posiadł, skoro został tak doceniony przez Seitaro?' zastanawiał się patrząc na plecy idącego przed nim Kusakiego 'I jak silny jest Seitaro, skoro najwyraźniej bardzo utalentowany Kusaki stwierdził "Nie mieliśmy z nim szans"?'.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Pierwszy cel.

Minął już prawie tydzień, odkąd białowłosy dołączył do Cieni i prawdę mówiąc, spodziewał się większego szału. Nie miał okazji jeszcze, aby wyjść na zewnątrz, odkąd tylko przekroczył główną bramę.
Dziś jednak miało się to zmienić- otrzymał misję, a raczej wezwanie.

- Kazałeś po mnie posłać- odezwał się Shiro wkraczając do wielkiej sali, w której tydzień temu przywitał go Seitaro, przywódca Cieni.
- Dosyć długo czekałeś na swój czas- zaczął swoim dystyngowanym tonem brunet- Dziś masz szansę się wykazać, dowieść swojej wartości.
- Co masz na myśli?
- Mam dla ciebie zadanie. Mianowicie chcę, abyś przyprowadził do nas nowego, potencjalnego członka.
- Przyprowadził?- białowłosy nie rozumiał do końca.
- Osobnik ten nazywa się Kazuya Blade, jego zdolności nie są unikalne, ale użyteczne, znajdziesz go w południowych lasach Altrei- wymienił najważniejsze dla Shiro informacje- Masz na to trzy dni.
- Trzy dni?- Białowłosy zaniepokoił się.
- Wyraziłem się jasno- dopowiedział Seitaro- Ruszaj, Shiro- wydał polecenie, Białowłosy z początku nie był przekonany co do tego zadania, ale patrząc w oczy Seitaro wiedział, że nie co dyskutować. Nie podobało mu się takie coś.
- A co, jeśli odmówi?- to pytanie nurtowało go już wcześniej, gdy zastanawiał się co by było, gdyby jednak odmówił. Seiato patrzył mu w oczy przez chwilę, przyprawiając go o dreszcze.
- Zabij go.
Do sali wszedł Kusaki. Uwagę Shiro jednak bardziej przykuło to, co niósł w rękach, po chwili zauważył, że niósł to dla niego.
- Trzymaj- wręczył mu długi czarny płaszcz z szerokimi rękawami i kapturem. Na sercu przyszyta była srebrna, wieloramienna gwiazda- Twój płaszcz, chcesz czy nie, teraz reprezentujesz Gwiazdozbiór Cieni, do którego należysz. Shiro wpatrywał się przez chwilę w gwiazdę. Po chwili włożył płaszcz, zauważył, rękawy sięgały za dłonie- nie przeszkadzało mu to. Zapiął się.
- Powodzenia- życzył Kusaki.
- Nie trzeba- rzucił Shiro odwracając się ku wyjściu- Jeśli to moja droga ku zemście, przyprowadzę tego kolesia choćby nie wiem co.


Po całym dniu wędrówki Shiro dotarł w końcu Południowego Lasu Altrei. Jego białe włosy przykrył szeroki kaptur, który rzucał cień na oczy chłopaka- nie były zatem widoczne.
Szedł lasem przez ponad półgodziny, gdy do jego uszu doszły echa. Jakby ktoś walczył, ale należały one do jednej osoby- trenował. Kierował się nimi aż po kilku minutach stal już za drzewem, zza którego widział swój pierwszy cel. Jak podejrzewał- trenował. Mokre od potu ciało podkreślało widoczne zarysy mięśni chłopaka, po którego przyszedł.
- Kazuya Blade?- zapytał nieco chłodnym tonem, wychodząc zza drzewa. Zatrzymał się kilka metrów od chłopaka.
Szarowlosy odwrócił się i spojrzal na nieznajomego z lekkim zdziwieniem
- Kim jesteś i skąd wiesz jak się nazywam?
- Nazywam się Shiro- przedstawił się- Przynależę do organizacji zwanej Gwiazdozbiorem Cieni, której celem jest uwolnienie Obdarzonych od ciężaru strachu i bólu, jakimi napawają nas ludzie- wyjaśnił w skrócie- Jestem tu, by zaproponować ci miejsce wśród nas, wśród cieni.
Kazuya słuchał uważnie słów Shiro i zaczął nad tym rozmyślać.
-Jak widzisz mi nie jest ciężko,  od małego jestem nauczony tak żyć a od niedawna zacząłem pracować jako najemnik i polubiłem to, więc zmuszony jestem ci odmówić - powiedział przeciagle.

"- A co, jeśli odmówi?
- Zabij go."

Przez chwilę zapanowała cisza, którą przerywał jedynie szum wiatru. 
- Jaki jest twój cel w życiu?- zaskoczył pytaniem Kazuye.
- Cel w życiu? -zastanowił się przez chwilę -Chcę pokazać wszystkim, że obdarzeni nie są zwykłymi śmieciami i zasługują by być na równi z resztą społeczeństwa.
- W takim razie twój cel pokrywa się z ideą naszej organizacji- stwierdził Shiro- Życie wśród ludzi takich jak ty, wspólna droga w życiu- zsunął kaptur z głowy- i wspólne miejsce na świecie. 
Kazuya przemyślał pewne rzeczy i powoli zaczął wierzyć w słowa Shiro.
-Życie wśród samych obdarzonych .. wspólne miejsce na świecie, podoba mi się to!  -spojrzał na Shiro swoimi żółtymi oczami. Nagle zniknął i pojawił się tuż nad Shiro próbując go uderzyć
-Muszę mieć pewność, że w tym gronie będą sami najsilniejsi obdarzeni!
Shiro drgnął widząc jak szybko może przemieszczać się Kazuya, jednak był na to przygotowany. Cios napotkał przeszkodę w postaci ściany z białej materii, którą włada Shiro.
Jedynie prawym okiem Shiro widział Kazuye, obdarzył go surowym wzrokiem.

"Zabij go"

Choć Shiro nawet nie drgnął, jego biała materia zmaterializowała się z prawej i przybierając postać wielkiego ostrza natarła na szarowłosego. Szybkość ataku była imponująca. 
Kazuya był zdziwiony, pierwszy raz widział taką magię i nie wiedział czego może się po niej spodziewać, ale widząc ostrze znowu zniknął i pojawił się kilka metrów dalej. Biała materia rozproszyła się w postać białej smugi, która otaczała Shiro. Chłopak nic nie mówił. 
Kazuya usmiechnął się do siebie i wystawił rękę w kształcie pistoletu w stronę Shiro.
-Promień Błyskawicy! -krzyknął a z palców z niesamowitą szybkością wystrzelił promień błyskawicy o niszczycielskiej mocy.
Shiro ustawił swoją materię przed sobą a błyskawica uderzyła w jej środek i przebiwszy się przez nią śmignęła obok ucha Shiro 'Jak szybko. Nie zdążyłem nawet wpłynąć na strukturę swojego Hakushitsu- (biała materia). Muszę się skupić',
- Nie przyszedłem tu by z tobą walczyć- mówił Shiro- Dlaczego masz mnie za wroga, skoro jeden cel łączy ciebie i naszą organizację?
Nie obawiał się walki z Kazuyą, obawiał się jednak, że w jej wyniku mógłby go zabić. Do tej pory nikomu nie odebrał życia a jedyna krew jaką chciał splamić ręce, to krew tych, którzy odebrali mu rodzinę.
-Chciałem sprawdzić czy mówisz poważnie -odpowiedział uciszając błyskawicę, która otaczała jego ciało. -Dołączę do was Shiro i razem stworzymy nowy lepszy świat dla nas obdarzonych- powiedział zmierzając ku niemu spokojnym krokiem. 
'Jak dyplomatycznie' pomyślał Shiro patrząc na szarowłosego z brakiem przekonania. Kazuya stał już przy nim i wyciągnął dłoń do przedstawiciela Cieni.
Shiro wciąż niepewnie się mu przyglądał. Jego kruk, który jak do tej pory krążył nad nimi wylądował na gałęzi jednego drzewa i przyglądał się, po czym zaczął krakać- zaskoczenie w oczach Shiro. 
W ostatniej sekundzie zdołał uniknąć bardzo wąskiej wiązki błyskawicy przemykając obok niej i stając obok Kazuyi. Na jego ramieniu wykonał dosyć dziwny chwyt, który jednym ruchem mógł złamać chłopakowi zarówno rękę jak i kark, kierując głowę ku dołowi. 
- Powtarzam, nie jestem twoim wrogiem, ale jeśli będziesz za niego mnie uważać, to zakończę to w tej chwili- powiedział patrząc mu w oczy z zimnym wręcz spojrzeniem.
-Jesteś pewien? W ułamek sekundy mogę cię sparaliżować, ale zaimponowałeś mi swoją siłą -uśmiechnął się- Ale dołączę do Cieni.
- Pozwól że wyjaśnię. Od tego chwytu zależy teraz czy złamię ci kark, sparaliżuj mnie, a zginiesz na miejscu- mówiąc to puścił go i odstąpił na krok- Cieszę się, że zdołałem cię przekonać- rzucił bez przekonania.
- Ale mam jeden warunek, chcę własny pokój. 
 Shiro zaprowadził Kazuyę do kryjówki Cieni, by postawić go przed obliczem Seitaro. W trakcie podróży mało rozmawiali, ale zdecydowanie to Kazuya był tym rozgadanym typem. 
Dotarli już pod bramę czarnego zamku, przekroczyli jej próg i ruszyli długim korytarzem do wielkiej sali, w której mieli spotkać Seitaro. Karasu wybił się z ramienia Shiro i ruszył przedem. 
- Ostrzegam tylko, że to nie jest zbyt przyjazny typ- odezwał się Shiro, nie czekając na odpowiedzieć. Po krótkiej chwili stali przed dwoma tronami, a na jednym z nich zasiadał Seitaro, wstał na ich widok. 
Shiro po raz pierwszy zaczął się zastanawiać, do kogo należy drugi tron. 
- Witaj wśród Cieni, Kazuya Blade- odezwał się przywódca. Jak zwykle chłodny ton i przyprawiające o dreszcze spojrzenie- Cieszę się, że zajmiesz miejsce wśród nas.
-Witaj eeem przywódco? -zapytał patrząc na niego i po ciele przeszły mu ciarki na widok jego spojrzenia. -Cieszę się, że zostałem wybrany do tego grona najsilniejszych obdarzonych.
- Nazywam się Seitaro i tak, przewodzę wszystkim, wspierającym mnie cieniom. Shiro zaprowadzi cię do twojego dormitorium, w razie wszelkich pytań zgłosisz się do opiekuna swojej grupy, jaką jest Beta.

I tak też się stało. Shiro zaprowadził go do Clarisse, niskiej i z pozoru niedojrzałej dziewczynki, przedstawiając Kazuyi jego opiekunkę. Początkowo spojrzał na nią wymownie, ale dała mu jasno do zrozumienia, żeby jej nie nie doceniał, gdy ta zdzieliła go teczką z papierami po głowie. 

Shiro zostawił ich, udając się w stronę swojego dormitorium. 
- I jak misja?- usłyszał głos dochodzący z salonu, gdy wszedł do środka. Był to Kusaki, opiekun Alph. 
- Nie było większego problemu- odparł. 
- Po twoich ubraniach widzę, że jednak nie poszło gładko jak po maśle- zauważył Kusaki.
- Jak sam stwierdził, sprawdzał czy na pewno jesteśmy silni- wyjaśnił białowłosy nie zatrzymują się, tylko zmierzając do swojego pokoju- Nie żeby sam był jakoś specjalnie potężny. 
- Co potrafi?
- Błyskawice, to jego atut. 
- A więc nie jest taki słaby- rzucił Kusaki, przez co zatrzymał się Shiro, lecz nie odwrócił- Wiesz, armia nie składa się tylko z niezwykle potężnych wojowników- porównał- Najsłabszych możesz nazywać mięsem armatnim, ale nie nie doceniaj ich. Poza tym, twój kumpel z tego co wiem należy do Bety, nie lekceważ go. 
- To nie jest mój kumpel- rzucił chłodno przez ramie Shiro i ruszył dalej do swojego pokoju, myśląc o słowach Kusakiego. Jedynie na pożegnanie Karasu zakrakał poruszając skrzydłami.
Opiekun patrzył za nimi przez chwilę, po czym westchnął leniwie odchylając głowę w tył. 
- Ależ niektórzy są zapatrzeni w siebie...

| Nick Russel | ♂ | 23 | Kelia |
| Gwiazdozbiór Cieni | Beta |

» One thousand two hundred five «


Charakter
Zdolności
Historia
Wygląd






piątek, 15 lipca 2016

Marcus Shackeford



Imię: Marcus
  Nazwisko: Shackeford (rzadko używa)
   Wiek: 21 lat
  Pochodzenie: Altrea

Rodzina: 
Ojciec: Warren Shackeford
 Brat bliźniak: Thomas Shackeford

Wygląd:
Marcus posiada ciemne, krótkie, kręcone włosy często opadające na zielone oczy. Ma wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Natomiast w budowie jest chudym oraz wysokim młodzieńcem.

Historia:
Wszystko zaczęło się 12 sierpnia 21 lat temu, kiedy to na świat przyszły bliźnięta. Ich ojciec, Warren Shackeford, honorowy członek organizacji pokoju kraju Altrea, cieszył się niezmiernie, gdyż byli to chłopcy. Pierwszego nazwał Thomas, drugiemu zaś dał na imię Marcus. Matka po porodzie była słaba i często chorowała. W dniu 4 urodzin chłopców niosła ciasto, gdy nagle upadła i już nie wstała. Położne twierdziły, że przez ciąże zachorowała i to ją wykończyło. Ojciec pogrążony w żałobie postanowił  wychowywać dzieci samotnie. Uczył synów wszystkiego co mogło się im przydać w przyszłości:  walki wręcz, strzelania z łuku, jazdy konnej oraz pisania i czytania. Dzieci rosły, a ojciec miał coraz większe podejrzenia,  że jeden z nich jest Obdarzonym.
~*~
Chłopcy mieli piastunkę, która odgrywała rolę dobrej babci i poniekąd nią była, wychowywała bowiem ich ojca, jak ten był jeszcze mały. Często opowiadała im historie, legendy czy mity o bohaterach, którzy zabijali potwory i walczyli ze złem.
    – Też będę kiedyś takim bohaterem – powiedział kiedyś Marcus. – Będę zabijał potwory.
    – Ty, bohaterem? – roześmiał się Thomas. – Przecież nawet miecza nie potrafisz utrzymać!
    – Będę silny i kiedyś cię pokonam – trwał przy swoim. – Zobaczysz!
    – Się okaże, młody, się okaże.
Thomas, jak zawsze wypominał mu, iż jest starszy i nie docierało do niego, że tylko o 3 minuty.
    – Dobra. Koniec tego – zakończyła temat babcia. – Do łóżek!

~*~
Gdy chłopcy mieli po 7 lat, ojciec zabrał ich na tyły dworu do zwierzyńca i nakazał wybrać jedno zwierzę, z którym będą polować, żyć i dorastać. Opowiadał im, jak to jego ojciec zabrał go tutaj i powiedział to samo, co on teraz. Warren wybrał wtedy sokoła, z którym spędził prawie całe życie, gdyż ptak ten zmarł rok temu. Thomas od razu skierował się do ptaszarni i wybrał młodego orła. Marcus natomiast długo się zastanawiał, które zwierzę wybrać. W końcu kątem oka ujrzał male szczenię wilka. Podszedł tam i wziął młode na ręce.
   –  Nie radzę. – Ojciec stanął za nim. – Ledwo się trzyma. Pewnie do jutra umrze. Wybierz innego. Ten tu silnie wygląda.
   – Wezmę tego – uparł się Marcus.
Okazało się, że wilk nie umarł wtedy, ani nawet rok później. Rósł na silne zwierzę, jak zresztą orzeł, który miał być największy w swojej rodzinie.


~*~
 Mijały lata i chłopcy wyrośli na dobrych  młodzieńców. Ojciec jednak, pod namową towarzyszy broni, postanowił zabić starszego z nich, gdyż wszystko wskazywało, iż to on jest tym potworem, który zabił mu żonę. W posiadłości, którą ród Shackefordów dziedziczył z pokolenia na pokolenie, był ogród. Dbała o niego matka chłopców, dopóki żyła. Później stał się na tyle zapuszczony, aby być idealnym miejscem do zabaw. To tam zwykle przesiadywali chłopcy. Tam była ich kryjówka, gdzie czuli się  bezpieczni. I to właśnie tam postanowił zabić Thomasa członek organizacji, Warren Shackeford.
~*~
– Ojcze! Thomas! Gdzie jesteście? – Szukał ich od godziny. – Thomas!
Skierował się w stronę ogrodu, z myślą, że może tam się ukrył jego brat. Schodząc po schodach wywalił się. Jak zawsze. Thomas śmiał się z niego i za każdym razem mówił: "Jak taka ciamajda jak ty może zostać bohaterem?". Uśmiechnął się na te wspomnienia.
    – Thom... –  Zobaczył go, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Ojciec stał nad nieruchomym ciałem, z którego niedawno odeszło życie. Thomas leżał, skąpany we własnej posoce. Warren spokojnie wycierał zakrwawiony srebrny sztylet.
    – C-co się stało? – wyjąkał Marcus ze łzami w oczach.
  – Musiałem. Dostałem rozkaz – powiedział ojciec, patrząc młodzianowi prosto w oczy. – On był potworem. Zabił twoją matkę, a moją żonę. Tacy jak on są pomyłką tego świata.
Marcus patrzył na ojca, jakby ten zwariował. O czym on mówił? Przecież Thomas był tylko dzieckiem, człowiekiem, jego bratem i jedyne, co zrobił złego, to po kryjomu wyjadł całe ciasto w ich 6 urodziny.
   – Ci Obdarzeni... – Prawie wypluł to słowo. – Musimy ich likwidować zanim staną się zagrożeniem dla porządnych ludzi, takich jak my.
    – Jacy Obdarzeni? On był twoim synem, tak jak ja! – wykrzyczał. – Mnie też zabijesz?
  – Nie, ty jesteś normalny, bynajmniej mam taką nadzieję. – Skierował się w stronę Marcusa. – Ale jeśli... Zrozum, to nie jest normalne. Takie istoty jak on zakłócają pokój tego kraju. Po to mamy organizacje, aby dbała o porządek.
   – Nie podchodź! Jesteś zabójcą i tyle!
Otworzył oczy. Był cały zlany potem. Znowu miał ten sen, a raczej koszmar. Nic dziwnego, miał go co noc od tamtego dnia. Umył się, ubrał i przygotował do kolejnego nudnego dnia w Gwiazdozbiorze Cieni.


 Charakter:
 Młody Shackeford jest dość tajemniczą postacią, a co za tym idzie, tylko nieliczni znają choćby część jego przeszłości, za to nikt nie otrzymał szansy, jaką jest pojęcie całości. Charakteryzuje go upartość, którą ma od zawsze. Bywa towarzyski, co daje mu możliwość posiadania choć kilku znajomych, chociaż mało osób wytrzymuje z jego specyficznym poczuciem humoru.



 Zdolności:
Panowanie nad cieniem
Słaby w posługiwaniu się bronią


 Grupa: Gamma

Ciekawostki:
Uwielbia oglądać chmury.
Śpi przy świetle, gdyż panicznie boi się całkowitej ciemności, bo wtedy jest bezbronny.
Jego wilk nie posiada imienia, gdyż ojciec powtarzał im,  że ono bardziej przywiązuje i powoduje większy ból po stracie.



Kontakt:
natliaolszewska@gmail.com
lub przez Rhaegara.

,, Zapalisz ze mną świeczkę ? '' - Shina Hikaru


Zwą mnie Shina Hikaru - przeklęty bękart. Śmieszne, że moje imię pochodzi od angielskiego ,,shine'' - czyli świecić.

Ojciec miał dwójkę dzieci, mnie i mojego przyrodniego brata Beriah'a. Oby dwoje dzieci urodziło się obdarzone, oby dwie kochane przez niego kobiety umarły, a on sam: powiesił się. Od zawsze chciałam jednego - uwolnić się z piwnicy, w której wieśniacy nas trzymali. Na moje 10 urodziny powiedziałam o tym mojemu bratu.
To ja sprawiłam, że zginął 4 lata później.



- To...to...to nie tak miało być - wyszeptała.
Leżała na ziemi bez życia. Z trudem walczyła o kolejny wdech. Płakała. Unosiła fiołkowe oczy ku niebu. Skrzywiła się, gdy ciemne chmury dymu je zasłoniły. Chciała tylko zobaczyć gwiazdy, chociaż raz, tylko na pożegnanie.
Wstań, unieś się ku niebu. Sama stwórz obraz świata.
Posłuchała. Znała ten głos, był jej bliski, a jednak tak odległy. Zaciskając zakrwawione palce na wysuszonej ziemi, wstała. Nie unosiła już wzroku ku górze, patrzyła przed siebie. Czy to jej wina ? 
Cofnęła się wystraszona.
Wszędzie był ogień. Starzy, młodzi, dzieci, zwierzęta - wszyscy uciekali w agonii. Bali się.
Wzdrygnęła się, gdy poczuła czyjąś dłoń. Tajemnicza postać zasłoniła jej oczy ręką.
Nie bój się. Jeszcze chwila, zaraz będziemy wolni. 
Zaczęła płakać. To jej wina, może gdyby nie powiedziała tego głupiego marzenia, może wtedy oni wszyscy by przeżyli. W ich stronę poleciała seria strzałów. Nie wiedziała co się dzieje. Była oszołomiona.
Uciekaj, siostrzyczko. Biegnij i nie oglądaj się za siebie. Szybko !
Popchnął ją, a ona z trudem go posłuchała. Nie patrzyła na niego. Słyszała krzyki, tupot stóp i nagle wszystko ucichło. Była tylko ona i ogień. Nie parzył jej, a powinien. Nogi zaczynały odmawiać jej posłuszeństwa, już zaczynała się zatrzymywać, gdy znów usłyszała ten głos.
BIEGNIJ !
To znów dodało jej sił. Miała się nie oglądać, ale musiała. Chciała jeszcze raz zobaczyć jego twarz. Gdy się odwróciła ujrzała jego plecy. Po chwili bezwładne ciało chłopaka opadło na ziemię. Krzyczała, błagała by to był sen, jednak to była prawda. Umarł za nią. Wieśniacy depcząc jego martwe ciało biegli wprost na nią. Zacisnęła usta w wąską kreskę.
- Robaki...Wszędzie tylko te wstrętne karaluchy ! - krzyczała, gdy ogień zaczął otaczać ją coraz to bardziej.
Nagle płomienie niczym pijawki przyssały się do ciał napastników. Wgryzały się spalając skórę, mięśnie i kości. Ich przerażone krzyki było słuchać wszędzie. Dziewczyna zignorowała to i spojrzała na martwe ciało brata, które w połowie było już pochłonięte przez ogień.
- Kocham cię, Beriah - rzuciła i odeszła, wchodząc w największe płomienie.
                                                            ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od tamtego czasu minęło 5 lat.
Dzisiaj kończę 19 i sprawię, że coś w moim życiu się zmieni. Dołączę do cieni, o ile istnieją. Ludzie plotkują przerażeni o potworach, które ukrywają się w cieniu.
 ,,Słońce już ich nie pragnie'' - powiadają - ,,to ich klątwa''.
Uśmiecham się i wychodzę z baru. Tworzę w dłoni mały płomyczek ognia, oświetla mi on drogę. Las jest niedaleko. Nie muszę długo iść, aby usłyszeć ciche rżenie.
- Witaj Kage - szeptam do karego pegaza.
Jak go posiadłam zapytacie ? Zwierzęta te zwykle posiadają jasne barwy, dzięki czemu dobrze ukrywają się wśród chmur. Kage niestety nie dostał takiego daru. Wygnany z własnego stada, powoli umierający z samotności. Spotkałam go dwa dni po tej feralnej nocy. Nie miał siły by uciekać, poddał się, gdy głaskałam jego brudne od ziemi futro. Od tamtej pory ja jestem jego stadem, a on moim. Dwie skazy, które uciekają przed rzeczywistością.
Wskoczyłam na niego. Pegaz chwilę się opierał, niezadowolony, że musi nosić na plecach taki ciężar po czym wzbił się w powietrze.
Dzisiaj zmienię swoje przeznaczenie. Stanę się gwiazdą.
- Obserwuj mnie Beriah. Już więcej nas nie skrzywdzą.

___
Beta
Ogień
19 wiosen
Czarne włosy, fiołkowe oczy
Wytrwała
Wioska położona w mniej zamieszkałej części Altrei *nie bijcie za odmianę* - po wygnaniu dużo podróżowała, głównie była w wysokich górach Kelii gdzie poznała Kage


Fb: *można wyżulić od Michała or Gabi  --- or czekać na cud*
gmail: chomiczekplayboyjcia@gmail.com

środa, 13 lipca 2016

I turned my collar to the cold and damp



Decim

Gwiazdozbiór Cieni X Omega X Nowicjusz X Lód
Elisium X Strzelec X 26 lat X Urodzony 18 grudnia
Czarne włosy X Czarne oczy X 186 cm wzrostu X 59 kg
Introwertyk X Psychastenia X Nieczujący X Kolekcjoner lęków



Ta niedorajda za sprawą sił wyższych, które zresztą ma w głębokim poważaniu, jakimś cudem zdołała przeżyć aż dwadzieścia sześć lat. Nie wiedząc nawet kto go spłodził, na świat przyszedł w podziemnym terytorium Elisium, gdzie nie docierało nawet najbardziej pogardliwe spojrzenie słońca, a przez najbliższe dziesięć lat wychowywał się w społeczności niejako zwanej domem. Dziecię nad wyraz beznadziejne, bowiem nie dość, że chorowite, to jeszcze obdarzone. Jaki człowiek o zdrowym rozumie chciałby latorośl będącą zakazanym owocem? Na której życie targają się wszyscy? No właśnie. I właśnie z tego powodu to diabelskie nasienie zamiast wyrastać wraz z rówieśnikami zakorzeniło się na strychu domostwa przepełnionego czułością i ciepłem, które nigdy doń nie dotarło. Brzmi jak oklepana, smutna historia, jednakże dzięki temu noszący wówczas imię Cain chłopak nie przywiązał się ani do matki, ani do reszty rodziny. Nie odczuł więc najmniejszego żalu po ich stracie, a jedynie wolność. Błogą wolność. Ze względu na luki w pamięci po dziś dzień nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób zginęli. Ich zgon pozostaje więc śmiercią w niewyjaśnionych okoliczność. Podobnie w gąszczu przeżyć i myśli zaginęło jego nazwisko, a sam nadal sobie nowe imię - Decim. Jakoby chciał zapomnieć o nieprzyjemnej przeszłości, co nigdy do końca mu się nie udało. Podobnie jak każda rzecz jakiej się podjął w życiu. Z Elisium wybył prędko, mając przy okazji nieprzyjemność bliższego zapoznania się z tamtejszą fauną. Podejmował się różnych prac, pragnąc odnaleźć swój kąt. Najdłużej zabawił z trupą cyrkową, ale nie jako widz. Doświadczenia akrobaty zaskakująco przydały mu się w późniejszym czasie. Nigdzie indziej jednak nie zagrzał miejsca wystarczająco długo, aby odczuć ciepło prawdziwego domu. Stopniowo stracił wszystko, czego się dorobił. Wyjątkowo tylko jeden przedmiot zachował się w jego posiadaniu. Rękawiczki. Towarzyszyły mu od najmłodszych lat, obecnie nie nadając się już nawet do wyrzucenia, pozostają sentymentem. Rozpaczliwie szuka nowych, na tyle niezwykłych i wytrzymałych, aby utrzymały jego moc w ryzach. Można by rzec, iż został obdarzony dość skąpo, jednak on uważa, iż dostał tych umiejętności aż za wiele. Zacząwszy od tego, że jego ciało roztacza przerażające zimno, a skończywszy na tym, iż z pary wodnej w powietrzu potrafi wytworzyć górę lodową. Włada nad cieczami w stanie stałym. Mowa tu nie tylko o czystej wodzie. Niejednokrotnie zdarzyło się, iż w przypływie emocji dosłownie zmroził komuś krew w żyłach. Ze skutkiem śmiertelnym. Prostując - kompletnie nad tym nie panuje. Bycia Jackiem Frostem ma swoje plusy i minusy, a raczej głównie minusy według jego skromnej persony, jednak do plusów zdecydowanie zalicza fakt, iż niskie temperatury miewa głęboko gdzieś. Zwyczajnie nie odczuwa zimna, nieważne, z jak ogromnym mrozem styka się jego ciało. Nieco inaczej działa to w drugą stronę. Jego ciało bardzo dotkliwie reaguje na wysoką temperaturę, pomimo tego iż zwyczajnie jej nie czuje. Każdego dnia ten dar coraz bardziej go zaskakuje, a co za tym idzie - coraz mniej nad nim panuje. Dlatego też dziękuje losowi za to, że trafił na Gwiazdozbiór Cieni. Być może ta organizacja go nie potrzebuje, ale on wręcz ekstremalnie potrzebuje jej.



Przyodziany w płaszcz świadczący o przynależności go Gwiazdozbioru Cieni natychmiastowo przywodzi na myśl skrajnie niepasujący do całej układanki puzzel. Już z zewnątrz wygląda po prostu na niezdarę i w tym przypadku pozory nie bywają mylące. O ile chłopak sam w sobie nie stanowi większego zagrożenia, tak nieprzewidywalna nawet dla niego samego moc powaliłaby niejednego Alphę. Wątły z postury, płaczliwie chudy. Nie wyklucza to faktu, iż z całą pewnością poradziłby sobie z udźwignięciem jakiegoś przerośniętego worka ziemniaków. Bazuje jednak na zręczności i zwinności, jak na byłego akrobatę przystało i właśnie taka budowa ciała doskonale mu w tym pomaga. Nie narzekałby jednak, gdyby ubyło mu kilka centymetrów wzrostu. Porusza się bardzo szybko i sprawnie, pomimo jasnej jak śnieg karnacji doskonale wtapia się w otoczenie. Prócz tak bladej skóry posiada kontrastujące do niej kruczoczarne włosy, na ogół trwające w separacji z grzebieniem oraz równie ciemne oczy, których czarnej barwy powstydziłaby się sama noc. Fajtłapowatości dodaje mu także prędzej urocza niż męska uroda, choć rysy twarzy posiada naprawdę niecodziennie. Należy do osób którym nie poskąpiono piegów, lecz za to zarostu. Niekiedy posiada na tym punkcie niemały kompleks, choć jak sam twierdzi jest jednym wielkim chodzącym kompleksem. Nagminnie zdarza mu się krytykować samego siebie oraz podważać wszelkie decyzje, które podjął przez te dwadzieścia sześć lat, a także które podjąć zamierza.  Nie znajduję się w gronie ludzi zbytnio rozmownych, tym bardziej śmiałych. Niemniej jednak nie brak mu odwagi, ma jej aż za wiele, co powoduje tylko więcej sprzeczności w jego charakterze. Filozofując nad swoim życiem w głębokim poważaniu ma wszelkie niebezpieczeństwa, jakoby czuł się nietykalny lub co więcej - nieśmiertelny. Woli przebywać we własnym towarzystwie niż jakiegokolwiek człowieka, choć istoty mniej rozumne z przyjemnością toleruje. Uwielbia swoją samotność, choć szczerze się jej obawia. Pomimo swojego introwertyzmu okropny z niego histeryk. Z reguł bardzo szybko się przywiązuje, ale bardzo ciężko przychodzi mu zaufać drugiej osobie. Obecnie największym zaufaniem darzy przywódców Gwiazdozbioru Cieni, gdyż wszyscy pozostali, których obdarzył podobnym bądź większym zaufaniem, leżą sześć metrów pod ziemią. 



Kontakt

Risa Kitsune

https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg
Łat­wo jest latać. Trze­ba tyl­ko mieć skrzydła...
A gdyby tak rzucić to wszystko i po prostu odlecieć? Odlecieć hen daleko gdzie nikt mnie nie znajdzie? Gdyby to było tylko takie proste...

Imię:  Nazywa się Risa Kitsune.

Wiek: Niedawno skończyła swoje 17 urodziny
( HAPPY BIRTHDAY)
Gdzieś w ciemnym zaułku dało się widzieć dochodzące maleńkie światełko? Tak, to był mały płomyczek, widniejący na świeczce która była wbita w jabłko. 
- Wszystkiego najlepszego Risa... Dziś kończysz swoje 11 urodziny - powiedziała skulona dziewczynka w cała brudna z czerwonym noskiem. 
Z nieba zaczął pruszyć śnieg a nagły podmuch wiatru ugasił płomyczek.
Po jej policzku spłynęła jedna samotna łza... Wyjęła świeczkę i wgryzła się w jabłko... To był dla niej prawdziwy prezent co prawda ukradziony, ale jednak prezent. Największa słodycz.
Tak spędzała swoje urodziny do tej pory...

Pochodzenie:  Pochodzi z Elisium, ale w wieku 12 lat powędrowała do Altrea i tam już została.
Organizacia: Gwiazdozbiór Cieni



Wygląd: Można z szczerym sercem powiedzieć że jest bardzo ładna. Średniego wzrostu, zgrabna, szczupła.  Ma jasną karnację oraz duże fioletowe oczy oplecione wachlarzem gęstych i długich rzęs. Jej włosy są czarne niczym smoła, sięgają jej trochę za pas. Gdyby tylko nie te blizny, które szpecą jej ciało to by była wręcz idealna.








Moc/ broń  : Posługuje się wiatrem, potrafi nim manipulować w takim  stopniu, że trafiła do bety. Gdy ktoś jej podskoczy zmniejsza stężenie tlenu w powietrzu i dusi. Nie stawaj na jej drodze...
Oczywiście nie tylko to sprawia, że jest niebezpieczna. Przy jej udzie widnieje pistolet. Ma nawet celne oko, więc, wystarczy tylko nacisnąć spust i puff ktoś leży martwy z kulką w głowie. Gdy jej oczy niebezpiecznie błyszczą na fioletowo to znak dla przeciwnika, że pora uciekać.






Blizny : Wracając do jej blizn. Powstały w wyniku eksperymentów naukowych.  W wieku 14 lat została złapana i przewieziona do laboratorium jako nowy królik doświadczalny .
- Co cie nie zabije to cie tylko wzmocni... -powtarzali
To nie byli ludzie... To były bestie w ludzkiej postaci. Jak można robić takie rzeczy dziecku...?
Historia : Od razu po narodzinach i śmierci swojej rodzicielki została wyrzucona z domu. Jej ojciec uznał ją za przeklęte dziecko i pozostawił gdzieś obok śmietnika owiniętą w  ręcznik na śmierć. Na jego niedoczekanie jej płacz usłyszała bezdomna kobieta przebywająca nieopodal. Zajęła się nią... Wychowywała ją do jej 7 roku życia, gdyż zmarła. Wtedy to Risa musiała szybko zacząć dorastać i się usamodzielnić. Każdy kolejny dzień był dla niej walką o przetrwanie... Wychudzone biedne, bezdomne zaniedbane dziecko. Nikt nie chciał jej udzielić pomocy. Jednak jakoś udało jej się przetrwać ten trudny okres życia. Po drodze napotkała jeszcze kilka przeciwności losu, ale... żyje. 



A może wszystko zawdzięczam aniołkowi
który trzyma nade mną piecze? Może..



Charakter:

Może i wygląda na nieco zarozumiałą, zimną i oschłą,poważna ale to tak na prawdę bardzo dobra i wrażliwa dziewczyna. Zawsze rozmyśla za i przeciw za nim coś zrobi. Nie należy do głupich, jest inteligentna co często wykorzystuje w walce z przeciwnościami losu. Mimo to jest zamknięta w sobie, nie potrafi się zbytnio otworzyć na drugiego człowieka.
- Chcesz coś zrobić dobrze? Zrób to sam!
Dużo widziała, dużo przeżyła - wie czym jest życie. Jeżeli myślisz, że zawsze miałeś ciężko to się grubo mylisz.


Ciekawostki
- Lubi czytać, ale tylko książki z których może czerpać wiedzę.
- Pije w nadmiarze kawę
- Ma problemy z zasypianiem, często musi sięgać po tabletki.




GG : 38498093
Gmail : yukocaligo@gmail.com

wtorek, 12 lipca 2016

Please, stop, you're scaring me


Rhaegar Lupo
HIPNOZA || CZYTANIE W MYŚLACH || MOWA ZWIERZĄT ALTREA || GWIAZDOZBIÓR CIENI || PRZYWÓDCA
25 || 06.03 || SASO || BENNIE || CASSIE
ALKOHOLIK || ŻIGOLAK || SIEROTA || ZŁODZIEJASZEK

Nie taki Lupo straszny, jak go malują.

Motyw bezgranicznej miłości i oddania w stosunku do rodzeństwa przewijał się i przewijać będzie, lecz to, co winno wznosić ten przypadek na inne, to uniezależnienie się od brata w młodym wieku, ba, oszukiwanie go przez te wszystkie lata, manipulowanie pozostawionym przezeń opiekunem, a raczej informacjami, jakie takowy miał przekazywać. W międzyczasie czynienie, co mu się żywnie podobało, począwszy od wpadnięcia w nałóg, a zakończywszy na paru pobytach w więzieniach. Mimo to nigdy nie wypełzł ze znanej sobie nory, jaką była Altrea.
Upatrzył sobie za to stolicę. Piękny, przeznaczony jedynie bogaczom Amaron kusił go bez ustanku, prezentując swoje ogromne bramy ze żłobionymi weń ornamentami, cudowne wieże, setki żołnierzy stacjonujących na murach; żywe, tętniące życiem miasto, do którego nie miał wstępu. Nie miał odwagi na wykorzystanie mocy, bał się wszelakich konsekwencji ich nadużycia i choć wmawiał sobie, że jest inaczej, to paraliżował go brak obecności brata. Gdy nadarzyła się pierwsza okazja nie chwycił jej, głównie przez brak stabilności, jaką mu oferowała. Dopiero za drugim razem podjął ryzyko, ale tym razem szansa na dostanie się do Amaronu była inna. 
Nazywała się Cassie, a jej włosy były niczym słońce o poranku. Przynajmniej na początku, bo jako Obdarzona mogła zmieniać swój wygląd zgodnie z kaprysem, a jeśli Rhaegar miałby określić ją jednym słowem, byłoby nią "kapryśna". Nadwyrężona psychika dawała o sobie znać niemal na każdym kroku, gdy miotała się między opcją B i opcją C, ponieważ A nigdy nie działała. Uspokajały ją dwie rzeczy: coś do roboty i pocałunki, jakimi ciągle ją obdarzał. W ciągu jednego dnia zapomniał, że na samym początku prawie pozbawiła go głowy w przypływie nagłych emocji, w końcu kto pamiętałby coś takiego? Ujarzmiał ją przez dobry miesiąc, a gdy wreszcie zaczęli dobrze się bawić, skończyły im się pieniądze. 
Kiedy nie ma złota w sakiewce, bierzesz pierwszą lepszą robotę, prawda?
Nawet jeśli jest nią usługiwanie starszym kobietom z klubu robótek ręcznych?
Nie, przecież to poniżej czyjejkolwiek godności, tak się sprzedawać.
Najpierw jednak trzeba takową godność posiadać.
Wiedziały, że przybył zdesperowany, zatem pracował tam za psie pieniądze, przy okazji zgrabnie ukrywając tę robotę przed Cassie, która jednak nie była taka głupia. Wystarczyło przybrać odpowiedni wygląd i trzymać się daleko, by Rhaegar jej nie dostrzegł ani nie wyczuł, ale nawet po odkryciu prawdy nie mogła rzucić mu prosto w twarz swoich uczuć. Wiedziała, jak bardzo by go to zraniło, jednakże trudno trzymać własne myśli na smyczy, szczególnie w obecności wytrawnego mistyka.
Drugie słoneczko wyrwało go z tego ponurego świata, ofiarowawszy niemały zarobek na farmie w okolicach Amaronu. Maddie respektowała każde jego dziwactwo, ponadto była niepodważalnie czysta. Po "zostańmy przyjaciółmi, Roar" bał się grzebać w głowach bliskich mu osób. Madelaine nigdy nie dowiedziała się, kim tak naprawdę był, a zapewne ostatni przydomek, jaki mu nadała, sytuował go na szarym końcu adoracji.
Zdradziła go po niespełna dwóch miesiącach, z miejscowym piekarzem.
Trzy miesiące później Lupo opanował wpływanie na innych ludzi do perfekcji i wydostał się z altreańskiego więzienia, gdzie znalazł się, dokonawszy mordu na dwóch osobach. Widok ich zmasakrowanych ciał miał go nawiedzać niemal każdego dnia, do momentu odnalezienia swojego brata, skutego lodem, a do odkrycia jego pozycji pchnęła go nagła tęsknota, przez którą zdecydował się nawiązać zeń połączenie, a za sprawą dalekiego umiejscowienia Seitaro, musiał spożytkować niemałą ilość czasu na jakikolwiek sygnał. Metodę czytania w myślach na tak dużą odległość nazwał zejściami, które wykonywał z ogromnym opanowaniem, by przypadkiem odbiorcy nie spłoszyć. I choć trochę mu to zajęło, a przy okazji został zmuszony do nawiązania nieprzyjemnej znajomości z pewną Obdarzoną, to wreszcie odzyskał upragnioną i jedyną rodzinę, jaką kiedykolwiek posiadał.
Jeśli na korytarzu Gwiazdozbioru przemknie chudy, średniej wysokości człowiek przyodziany w pelerynę, możesz być pewien, że to Lupo. Nierzadko mylony z Shackefordem, głównie przez wzgląd na podobne włosy, ale diametralnie różnią się charakterem, co widać już na pierwszy rzut oka. Na licu Rhaegara często widnieje niepewny uśmiech, a w przypadku zaprezentowania niezdarności śmieje się on z samego siebie. Sprawia pozory nieobecnego, a przez chaos, jaki wytwarza się w jego głowie, woli przebywać w mniej zatłoczonych pomieszczeniach, co nie zmienia faktu, iż łaknie obecności drugiego człowieka. Bennie, pełniący funkcję jego opiekuna, gdy Seitaro jest zajęty (zatem zawsze), nie jest dlań wystarczający. Podobnie jak w przypadku brata, jego oczy rzadko kiedy charakteryzuje coś innego niż nostalgia. Zdaje się mierzyć z czymś, czego zwykły śmiertelnik nie pojmie, dodatkowo dodaje mu to dojrzałości, choć zachowanie tego osobnika pozostawia wiele do życzenia.
co ja żem właśnie napisała
psst tu admin
psst2 na ten paseczek najechać proszę z boku jeśli się nie rozwija
49363056 <- gg

Kazuya Blade



 
Imię: Kazuya

Nazwisko:Blade(sam nadał sobie nazwisko)


Wiek: Na świecie stąpa już od 21 lat.


 

Rodzina: Brak .. odkąd pamięta żyje samemu, nie zna rodziców, rodziny zna tylko imię i nazwisko.


 Pochodzenie: Altrea(przyszedł na świat w małej wiosce tuż przy granicy) Gwiazdozbiór Cieni



Grupa: Jest on w grupie Beta, ma kilka niedoskonałości które próbuje wyeliminować poprzez ciężkie treningi indywidualne, jak i wraz z innymi członkami grupy.



Zdolności: Włada on błyskawicą, przez wiele lat trenował żeby udoskonalić swoje zdolności. Potrafi przywoływać burzę, co pomaga mu zwiększyć moc- po uderzeniu w niego pioruna staje się silniejszy, zwinniejszy a proces regeneracji sił następuje niemal natychmiastowo.
Jako nastolatek dużo bił się z rówieśnikami, toteż nie jest on najgorszy w stójce.







Wygląd: Kazuya jest wysokim i dobrze zbudowanym 21-latkiem. Mierzy około 185 cm wzrostu, jego włosy są koloru szarego a oczy  żółtego.




Broń: Głównie pięści i nogi

Charakter: Przez trudne dzieciństwo oraz życie na ulicy charakter Kazuyi wykreował się raczej w negatywny sposób. Nie szanuje nikogo prócz samego siebie, jest arogancki, ale potrafi docenić czyjąś siłę. Żyje w przekonaniu, że samotność uczy najlepiej ludzi, gdyż sam przez nią stał się silniejszy niż sobie to wyobrażał. Kiedy jest wściekły często nie myśli nad tym co robi, jest lekkomyślny, po prostu atakuje bez zastanowienia co jest jego pewną słabością.


Historia: Odkąd pamiętał żył na ulicy, szybko musiał nauczyć się jak przeżyć w takim miejscu. Szybko zaczął zdobywać nowe umiejętności, które pozwalały mu przetrwać dzień po dniu. Uczył się swojej mocy błyskawicy i często wykorzystywał ją w celach zarobkowych np. jako piorunochron albo czasami samemu sprowadzając burzę na ludzi, których nie darzył sympatią. Jako 17-latek zaczął podróżować po państwie Altera szukając przygód, albo szczęścia- którego niestety nie znalazł. Jako 21-latek osiedlił się w murach królestwa i jako najemnik wykonywał różne zlecenia za które zarabiał duże pieniądze, w końcu w jego życiu zaczęło się układać. Gdy dołączył do Gwiazdozbioru Cieni posiadł dom którego do tej pory nie miał. Odnalazł się w życiu.


Kontakt: GG: 4247593

poniedziałek, 11 lipca 2016

Witaj wśród Cieni, Shiro.

Minęło już 5 lat, odkąd ucieka przed Organizacją Pokoju Kraju Kelia.
'Najchętniej przekroczyłbym granicę, ale co mi po tym... Jak nie tu, to TAM będą mnie ścigać... eh' rozmyślał idąc leśną ścieżką.
Końcówki jego białych włosów delikatnie poruszały się wraz z kolejnym stawianym krokiem. Nie spodziewał się, że dzisiejszego popołudnia zmieni się całe jego życie.
 Kierował się ku wiosce Benedi, z wywiadu doszły go słuchy, że niejaki Akiri może mieć pewne informacje na temat ludzi, którzy go ścigają (ci sami, którzy zabili Kenjiego i staruszka). Chciał do nich dotrzeć i się zemścić, jednak nie miał jeszcze pomysłu jak to zrobić. Nie pójdzie przecież pod wrota Organizacji Pokoju Kraju Kelia, to by oznaczało i jego koniec, a wtedy śmierć jego jedynej rodziny poszłaby na marne.

Zatrzymał się, gdyż coś go zaniepokoiło. Ogarnął go dziwny chłód i niepewność a po jego ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze. 'Coś tu nie gra...' rozglądał się uważnie. Te obce uczucie przytłaczało go coraz bardziej.
Coś kazało mu spojrzeć na swój cień przed sobą. Znieruchomiał, gdy z "brzucha" zaczęła wydobywać się dziwna czarna energia, która rosła w górę nie odrywając się od cienistego obrysu Shiro. Czarna forma sięgnęła mniej/więcej jego wzrostu i przybrała kształt człowieka, po czym nim się stała.
Widok nieznajomego przyprawił Shiro o kolejne dreszcze. Był to brunet o jasno niebieskich oczach, emanujący przytłaczającym chłodem. Spojrzenie bruneta było równie cieżkie do utrzymania.
- Kim jesteś...?- spytał niepewnie.
- Jestem Cieniem- odparł spokojnym głosem o dosyć dystyngowanym tonie. Shiro nie rozumiał. Co prawda tajemniczy gość nie sprawiał wrażenie takiego, który zaraz zaatakuje, lecz mimo to i tak czuł się na tyle niepewnie, że był gotów ruszyć pierwszy.
- Nie przyszedłem tu by z tobą walczyć, Shiro.
Białowłosego ponownie przeszedł dreszcz. Z zaskoczonej szybko zrobił się zniecierpliwiony wyraz twarzy.
- Skąd znasz moje imię?
- Wiem o tobie wiele rzeczy- odpowiedział Cień-Jak i to, co spotkało twoją rodzinę. Przyszedłem złożyć ci pewną ofertę- wyjaśnił.
Shiro wytrzeszczył oczy.
- Kim ty do licha jesteś?- mówił coraz bardziej zniecierpliwiony Shiro- Skąd wiesz o mojej rodzinie?
- Mówiłem już, jestem cieniem- powtórzył- Wiem też jak dotrzeć do ludzi, którzy ci ich zabrali- białowłosy tym razem wolał wysłuchać go do końca- Należą oni do Organizacji Pokoju, z którą zmaga się nasza wspólnota. Są oni nie tylko twoim wrogim, ale i naszym.
- Waszym?- dopytał się Shiro mrużąc nieco oczy.
- Jestem tu w imieniu samozwańczej Organizacji Pokoju, by zaproponować ci miejsce wśród nas, wśród cieni.
- Jeśli jesteś z Organizacji Pokoju, jesteś jednym z tych, którzy ścigają takich jak ja- stwierdził Shiro- Dlaczego miałbym do was dołączyć?
- Nie- wtrącił wciąż spokojnym głosem brunet- Nasza organizacja różni się od tych, którzy ścigają takich jak my- delikatny nacisk na "my". Białowłosy milczał, więc brunet kontynuował, wyciągając nieco przed siebie prawą dłoń- Nazywam się Seitaro, założyłem organizację, której celem jest nie oczyszczenie świata z obdarzonych, lecz tych, którzy chcą oczyścić z niego nas. Jesteśmy cieniem, który zostawia po sobie światło, jakim są ludzie. Zamierzam zgasić to światło- zacisnął pięść wyciągniętej ręki- Stworzyć nowy świat, w którym my, ludzie naznaczeni darem będziemy wolni.
Shiro słuchał nieco zaskoczony. Wiedział jedno, coś jest nie tak z tym gościem, jednak to co mówił (choć wydawało się niemożliwe) brzmiało wiarygodnie. Jego cel go nie interesował, postanowił poszukać korzyści dla siebie.
- Co będę z tego miał, jeśli do ciebie dołączę?- spytał.
- Pomogę ci w osiągnięciu celu, który postawiłeś sobie pięć lat temu- odparł patrząc Shiro prosto w oczy. Ten z początku nie wiedział jak zareagować. Czuł jak spojrzenie bruneta przenika jego duszę- Pomogę ci zabić ludzi, którzy odebrali ci jedyną rodzinę.
Tyle wystarczyło.
- Żeby było jasne, nie obchodzi mnie jaki cel ma ta cała organizacja. Chcę tylko swojej zemsty.
Białowłosy spodziewał się po Seitaro ulgi w związku z tym, że udało mu się osiągnąć cel, jakim było zwerbowanie go. Nic podobnego się jednak nie stało- brunet jedynie stworzył czarnej energii czarnego kruka, który podleciał do Shiro i wylądował na przedramieniu, którym początkowo chciał się zasłonić. Zdziwiony przyglądał się ptaku.
- Ten kruk zaprowadzi cię wprost do naszej kryjówki- wyjaśnił Seitaro, po czym bez pożegnania rozpłynął się w powietrzu w postaci czarnego dymu.
Białowłosy wpatrywał się przez chwilę w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdował się Seitaro. 'Dziwny typ' pomyślał, po czym przeniósł swój wzrok na kruka. Choć sam do końca nie rozumiał w co się właśnie wpakował, to wiedział jedno 'Jeśli to moja droga zemsty, pójdę nią'.

Z niewiadomego powodu nie miał wahań, jeśli chodzi o drogę. Może to przez czarnego ptaka na jego ramieniu?
Podróż zajęła mu kilka dni, nim dotarł do Kraju Altrea, gdzie znajdowała się kryjówka cieni.
Był to skryty w górach zamek, niezbyt potężny ale wysoki, z czarnego kamienia.
Stanął przed wielkimi czarnymi wrotami, które otworzyły się powoli, nim ten zdążył zapukać- wszedł do środka.
Szedł dosyć długim korytarzem, którego i tak ponury klimat podkreślały pochodnie rozwieszone na obu ścianach co dwa metry.
Dotarł do jakiegoś wejścia, po którego przejściu jego oczom ukazał się zupełnie nowy wystrój. Ściany jasne, zdobione złotymi posągami różnych ludzi i aniołów. Szeregi złotych kolumn podtrzymywały sufit, który pokryty był majestatycznymi malowidłami.
Sama sala była obszerna i okrągła, jak i czerwony dywan, który pokrywał podłoże. Gdy był już na środku jego uwagę przykuły dwa trony stojące na podeście pod wielkim oknem, naprzeciw wejścia.
Na jednym z nich zasiadał Seitaro oczekujący jego wizyty. Wstał, gdy Shiro zaczął się zbliżać.
Zatrzymał się kilka metrów od niego bez słowa.
- Witaj wśród cieni, Shiro- odezwał się tym samym, dystyngowanym tonem. Shiro nie zareagował, choć znów przytłaczało go dziwne uczucie niepewności. 'Co jest z nim nie tak?' ponownie pytał siebie białowłosy.
- Od dziś należysz do Gwiazdozbioru Cieni, którego zadaniem jest budowa nowego, lepszego świata- mówił, patrząc z góry na chłopaka- Zostawiam ci tego kruka, by towarzyszył ci na drodze zemsty, jaką obiecałem ci pomóc wypełnić. Wszystko jednak w swoim czasie- do sali wszedł pewien mężczyzna, który po chwili stanął kilka metrów obok Shiro. Również był on brunetem, podwinięte rękawy lekkiej kurtki ukazywały tatuaż na jego lewej ręce, przedstawiający owiniętego wokół niej chińskiego smoka.
- To jest Kusaki- wyjaśnił Seitaro- Opiekun grupy, do której od dziś należysz.
- Grupy?
- Wszystko ci wyjaśni- odparł Seitaro schodząc z podestu i mijając ich skierował się ku wyjściu- Muszę załatwić parę spraw.
Shiro patrzył za nim przez chwilę, aż ten zniknął w progu wejścia do sali.
- On już taki jest- odezwał się Kusaki nieco znudzonym tonem- Chodź, zaprowadzę Cię do twojego dormitorium. Kruk na ramieniu Shiro poruszył skrzydłami składając je po chwili z powrotem.
Gdy szli ku schodom a nimi na pierwsze piętro, Kusaki w skrócie wyjaśnił Shiro najważniejsze kwestie Gwiazdozbioru Cieni, czyli owej organizacji.
Shiro dowiedział się, że nie tylko nazywają siebie cieniami, ale w pewnym sensie rzeczywiście nimi są. Żyją w mroku świata ludzi i w nim wypełniają swoje obowiązki.
Kusaki wyjaśnił mu także gdzie znajdują się w zamku takie miejsca jak: jadalnia, sale treningowe. Ogłoszenia z dostępnymi misjami były inne dla każdej grupy, zdziwił się, gdy wyjaśniono mu iż należy do najwyższej ze wszystkich.
- To chyba wszystko- powiedział Kusaki leniwie drapiąc się po tyle głowy- W razie jakichś pytań możesz znaleźć mnie w moim pokoju, znajduje się on na końcu korytarza. Twoje dormitorium jest tutaj, chodź- pchnął drewniane drzwi i razem weszli do środka.
Znaleźli się w dosyć dużym salonie, w którym panowały głównie złote i czerwone barwy. Znajdowało się w nim kilku innych gości i dwie dziewczyny.
- Oto wasz nowy współlokator, Shiro- zapowiedział Kusaki- Zostawiam go w waszych rękach- machnął ręką na pożegnanie w iście flegmatycznym stylu i wyszedł.
Zapanowała cisza. Zarówno oni, jak i Shiro nie byli pozytywnie nastawienie na nabieranie nowych znajomości. 'Nienawidzę takich miejsc...' westchnął w duchu, przypominając sobie czasy sierocińca.
Jedna z dziewczyn wskazała mu drzwi, za którymi (jak zapewniała) znajduje się długi korytarz i szereg pokoi.
- Wybierz sobie któryś, byleby na drzwiach nie było więcej niż jedno nazwisko- poradziła. Bez słowa podziękowania Shiro udał się w tamtą stronę i po chwili poszukiwań znalazł pusty pokój- korytarz rzeczywiście był długi.
Wszedł do niego zamykając drzwi, mając nadzieję, że nikt nie przyjdzie się integrować.
- Gwiazdozbiór Cieni huh?- powiedział do siebie nieco lekceważąc to miejsce, gdy leżał na jednym z dwóch łóżek i wpatrywał się w sufit. Kruk poruszając energicznie czarnymi skrzydłami zaczął krakać- Nazwę cię...Karasu.*
Nie wiedział jeszcze, że właśnie odnalazł upragnione miejsce na świecie. Został Cieniem.

Białowłosy Shiro.

Imię: Shiro, po prostu.



Nazwisko: Nie poznał swojego nazwiska- wyjaśnienia doszukujcie się w historii Shiro. 



Wiek: 20 lat. 



Pochodzenie: Kelia, to po niej błądził przez całe swoje życie. Pewnego dnia odnalazł go osobnik, który przedstawił się jako Cień, to on sprowadził go do Altrei, gdzie miał odnaleźć swoje miejsce na świecie. 
Przynależność do Gwiazdozbioru Cieni.



 Grupa: Choć Shiro miał wątpliwości co do tego przydziału, Cień dał mu miejsce w grupie Alpha. 


Rodzina: Brak.Shiro jako jedyną rodzinę uważał Kenjiego oraz staruszka.




Charakter: Shiro jest cichym, mało towarzyskim chłopakiem (nie mylić z nieśmiałym). Lubi samotność i nie śpieszy mu się z uciekaniem od niej, "Obecność wśród Cieni tego nie zmieni".
Jego duch jest tak samo chłodny jak jego spojrzenie, które jednak nie jest nieposkromione. Przyznał sam przed sobą, że nie utrzymał spojrzenia Seitaro, gdy ten po niego przyszedł. Powiedział mu on wtedy, że jest w nim coś z niego i ofiarował mu swojego kruka, który od tego dnia mu towarzyszy. 

 Zdolności: Shiro wydaje się być nieco specyficznym Obdarzonym. Jego dar to ani światłość, ani mrok. 
Włada on po prostu nad magią w postaci białej materii. 
Niektórzy często mylą ów zdolność z magią lodu, jednak są w błędzie- jego magia jest znacznie mocniejsza i zależnie od niego może zmieniać swoją strukturę ze stałej na zwykłą energię. Najczęściej posługuje się nią do walki dystansowej, w czym jest naprawdę niekiepski dzięki swojej zwinności. Jest szybki, co pozwala mu również na kontakt w stałym zwarciu- choć nie opanował jej do wysokiego poziomu, nie jest taki słaby w pięściach i nogach.


Wygląd: Shiro jest młodym, pociągającym chłopakiem o jasnej cerze, białych włosach i szarych oczach. Mierzy ok. 1.80m i wyrobił sobie smukłą i wyrzeźbioną posturę ciała. 

 Historia: Shiro to klasyczny przypadek bękarta- dziecko spoza związku małżeńskiego i w dodatku niechciane. Zaraz po urodzeniu matka wzięła go na ręce i wyszeptała mu do ucha jego imię "Shiro" ze względu na jego białe włosy. Niestety zmarła zaraz po tym. Ojciec (i tak brutal i alkoholik) nie potrafił się pogodzić z jej stratą, obawiał się tego, gdy Iluen (matka Shiro) oświadczyła, iż jest w ciąży. 
W białej pościeli umieścił dziecko i następnie wsadził do koszyka, by zanieść pod pobliski sierociniec. Opiekunka słysząc pukanie otworzyła drzwi, lecz nie zastała nikogo prócz śpiącego niemowlęcia. Chwyciła za kartkę na której widniał napis "Shiro". Nie był jedynym takim przypadkiem porzuconego dziecka. 
Wychowywał się tam do czasu ukończenia przez siebie 5 lat. W dniu urodzin obudziły się w nim jego umiejętności i dzieci (które wcześniej go gnębiły i wyśmiewały) zaczęły się go bać. Dlaczego? Nie tylko ze względu na sam fakt mocy, w momencie uwolnienia przez siebie mocy był jak co dzień dręczony. Przypadek sprawił, że pierwsze użycie przez niego białej materii zakończyło się śmiercią jednego z chłopców. Przerażony uciekł z sierocińca już nigdy nie chcąc tam wracać. 
Dorastał i żył na ulicy, kradł jedzenie ze straganów i zaszywał się w opuszczonych różnych stajniach, gdy zapadał zmrok. Osiągnąwszy wiek 9 lat postanowił opuścić królestwo, szukając swojego miejsca na świecie w innych regionach kraju Kelia. Zdobywał nowe doświadczenia i umiejętności- starał się przeżyć. Niejednokrotnie napadany i pobity przez napotkanych zbójów lub podczas prób kradzieży jakiegoś jedzenia. 
Któregoś dnia obronił go pewien pan, który wyciągnął do niego pomocną dłoń. Shiro początkowo mu nie ufał, jednak chwycił ją. 
Nieznajomy okazał się być średnio zaawansowanym magiem lodu. Shiro razem z nim rozpoczął naukę panowania nad swoim żywiołem, wzorując się na jego kontroli lodu. 
Nie był jedynym uczniem. Poznał wtedy swojego jedynego przyjaciela Kenjiego- on i staruszek (tak nazywał swego wybawiciela) stali się jego rodziną.
Jednak i te więzi nie trwały wiecznie. Podczas jego nieobecności Kenji wraz z ich nauczycielem zostali zaatakowani przez Organizacje Pokoju Kraju Kelia, która w tamtym czasie ścigała każdego Obdarzonego- białowłosy miał wtedy 15 lat.
Gdy Shiro wrócił, nie zastał już nikogo. Z posłuchu dowiedział się, kto na nich najechał. Osamotniony ponownie zamknął się w sobie, obiecał sobie, że zemści się na ludziach, którzy odebrali mu rodzinę. Podróżował dalej aż do dnia ukończenia 20 lat. Kilka miesięcy później znalazł go Seitaro.

 Kontakt do mnie jako admina:
GG: 53082985
Gmail: ryu.atasuke.kenji@gmail.com


Mam nadzieje, że się podoba i liczę na wspólne notki :) 
Mimo cichej natury Shiro chciałbym aby uczestniczył w jak największej ilości wspólnych postów, zapraszam.